Przejdź do głównej zawartości

Zagrożona wolność - czyli nie zadzierajcie z kobietami.

 W obliczu jakże tragicznego położenia wolności kobiet, te wychodzą na ulice aby rozpętać istne piekło. Wydarzenia ostatnich tygodni ugodziły ich dumę. Uniesione honorem walczą o prawa do podejmowania decyzji dotyczących aborcji, a ta słynie z dzielenia na dwa obozy: za i przeciw.



    Nikomu nie trzeba przybliżać tego, jak wygląda aborcja. Na samą myśl nasuwają się dwa kontrastujące obrazy. Pierwszy - ciche pozbycie się problemu; bez bólu, bez płaczu, szybko, prosto, jednoczesne pozbycie się niewygodnego kawałka w historii, który nigdy nie ujrzy światła dziennego, zostanie schowany w zakamarkach duszy. Drugi - odebranie życia małej istocie niezdolnej do obrony, wszystko okupione łzami i cierpieniem nad losem małego człowieka, wizja w istocie brutalna ale jakże prawdziwa i bliska sercu wielu wrażliwych osób. Obie jak najbardziej poprawne, gdyż punkt widzenia zależy od punktu patrzenia. Każda kobieta ocenia aborcję w zgodzie z własnym sumieniem. Jest to istotne w rozumieniu tematu ostatnich tygodni, gdyż możliwość podjęcia decyzji o dokonaniu aborcji została nam, kobietom, zabrana. Przestało się liczyć zdanie każdej z nas i to w sprawie, która tak bardzo nas dotyczy. 



      W końcu to kobieta i jej ciało, stanowią azyl dla nienarodzonego dziecka. Jeśli mamy dziesięć kobiet i dziesięciu mężczyzn, każda kobieta potencjalnie w ciągu 9 miesięcy urodzi jedno dziecko. Sytuacja nie będzie ulegała zmianie nawet po pozostawieniu jednego mężczyzny. Dopiero kiedy zmniejszymy liczbę kobiet zmniejszy się ilość dzieci przychodzących na świat. To pokazuje jak duże znaczenie odgrywają kobiety w prokreacji. Dlaczego więc pozbawiają nas możliwości powiedzenia ostatniego słowa w tej kwestii?         
        
       Wiadome jest, że kiedy dziecko jest zdrowe nie ma obaw o jego przyszłość, obaw o zdrowie matki, to decyzja jest prostsza i nawet kiedy matka nie chce potomstwa decyduje się na poród i oddanie go do rodziny zastępczej. Schody zaczynają się w momencie zdiagnozowania poważnej wady płodu mogącej być jednoznacznym wyrokiem na życie w cierpieniu nie tylko dziecka ale również dla rodzicielki. Podjęcie decyzji nie jest łatwe patrząc na warunki jakie stwarzane są często samotnym matkom z nieuleczalnie chorymi dziećmi. Bez stworzenia poczucia bezpieczeństwa kobietom noszącym pod sercem dzieci nie ma co liczyć na to, że będą podejmowały się wyzwania przynoszenia na świat pociech, zwłaszcza tych, które mają wady w postaci nieuleczalnych chorób. 

     Niezależnie od tego jak postrzegamy aborcję powinniśmy pamiętać, że stanowi ona wybór  a wybory są naszą wolnością. To fakt. Kiedy zostanie nam odebrane prawo do podejmowania decyzji dotyczących nas, naszego ciała, świątyni - zostaniemy zniewolone odgórną decyzją jak powinnyśmy się zachowywać. Nikt nie siedzi w głowie żadnej z nas. Nikt nie może mówić co mamy czuć i jak mamy żyć. Nikt nie może, niezależnie od własnych poglądów i własnych moralnych wytycznych mówić nam co powinnyśmy zrobić. Może właśnie o to chodzi, o pozbawienie nas wyboru. Niezależnie od tego jaki każda z nas ma pogląd, każda z nas chciałaby podejmować tak poważne decyzje sama, indywidualnie, w zgodzie z własnym sumieniem, dlatego tak wiele kobiet wychodzi protestować na ulice. Już nie chodzi o to czy jesteś za czy przeciw aborcji, teraz chodzi o to, że każda z nas w krytycznej sytuacji jest pozostawiona bez wyboru.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Potrzeba więcej świąt! - czyli co tu świętować...

Potrzeba więcej świąt! Tu nie ma nad czym dyskutować. To absolutna konieczność. Chociażby dzisiejszy dzień, jakaż pustka go wypełnia. Brak mu precyzji, określonego celu, więc do czego mają dążyć przeciętni Kowalscy?         Nie najdalej jak wczoraj był Dzień Odpoczynku dla Zszarganych Nerwów... Ahhh, cóż to za niebywały cel. Jak tu się powstrzymać i hucznie nie świętować?! Grzechem jest pomijać tak ważne uroczystości! Osobiście oddałam należny hołd mojemu przeforsowanemu układowi nerwowemu. Wylegiwałam się na kanapie, sącząc słoneczny napój bogów tudzież, przez  amatorów, nazywany lemoniadą, czytając książkę niezawodnego Remigiusza Mroza. Niewdzięczni Ci, którzy ignorują idealną okazję na relaks.       Z kolei w niedzielę był Światowy Dzień Makaronu i Kundla. Tak, tak, nie przesłyszeliście się. Dla wielbicieli kuchni włoskiej i bajek Disneya to niepowtarzalna okazja do połączenia dwóch przyjemność w jedno. Spaghetti Carbonara i projekcja "Zak...

Produkcja polska - czyli zestaw pełen klasy

  Pan Tadeusz (1999) Epopeja narodowa na ekranie... Pełnometrażowy film fabularny na motywach poematu Adama Mickiewicza "Pan Tadeusz" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Muzyka autorstwa znakomitego pianisty i kompozytora Wojciecha Kilara oraz aranżera Grzegorza Turnau. Dzieło o miłości, patriotyzmie i odkupieniu win, które warto znać.  Znachor (1981) Wzruszająca opowieść o losach chirurga, który stracił pamięć,  cieszyła się sporą popularnością.  Bohater filmu, profesor Wilczur, od którego odeszła żona z ukochaną córeczką, szuka zapomnienia w alkoholu. Ciężko raniony w głowę podczas bójki w podmiejskim szynku traci pamięć. Mija piętnaście lat. Policja zatrzymuje błąkającego się gdzieś na prowincji mężczyznę bez dokumentów, który nie zna swojego nazwiska. Aby uniknąć aresztowania, włóczęga kradnie z biurka urzędnika akt urodzenia niejakiego Antoniego Kosiby. Od tej chwili pod takim nazwiskiem wędruje po kraju... noce i dnie (1975) Ekranizacja powieści Marii Dąbrowskiej. Saga...

Trzeba się zatrzymać...

     Dzień jak co dzień, a jednak zupełnie inny. Budzę się w ciepłym łóżku i jak zwykle walczę z jego przyciąganiem. Po kilku minutach zbieram się w sobie, zakładam kapcie i podchodzę do okna aby podnieść żaluzje. Szaro, buro, nie czuć nic poza porannym otępieniem. Dochodzi siódma - czas generalnej pobudki, szybkim krokiem udaję się do kuchni i jem śniadanie. Tworzy się harmider i wyścig szczurów do łazienki. Parzona kawa zawsze stawia na nogi. Jej zapach pozytywnie nastraja, dając potężnego kopa dawką kofeiny. Wychodząc z kuchni - serca domu, jak zwykła mawiać mama, spoglądam na siebie w lustrze. Co widzę? Wariatkę w piżamie. Chwila zawieszenia i znów pomykam chyżo odziać się w swe szaty, tudzież spodnie i welurową bluzę. Przeczesując swoją lwią grzywę zastanawiam się czym może mnie zaskoczyć kolejny dzień zdalnej nauki, siedzenia przed komputerem, robienia notatek, próbą ogarnięcia matematycznych czeluści i popijania ciepłej herbatki i wiecie co, chyba niczym.  ...